czwartek, 4 grudnia 2014

Karmnik dla ptaków, ekspresowo i z niczego.

Na karmnik dla ptaków to się czaiłam od bardzo dawna. Najpierw chciałam kupić, bo myślałam że zrobić coś takiego samemu jest baaardzo trudno. Trzeba by mieć dużo stolarskich narzędzi, jakieś deski, wiedzę i umiejętności. Moje nastawienie zmieniła ostatnia wizyta w centrum ogrodniczym, pojechałam tam z myślą, że teraz to już muszę kupić, dzieciom się przyda. To znaczy ptakom się przyda ale dzieci będą miały rozrywkę przy podglądaniu ptaków w mroźne, zimowe dni. 
Wybór był duży, niektóre z karmników to były prawdziwe ptasie rezydencje, z dachem z kolorowych deszczułek imitujących dachówki, na tych dachach były nawet kominy! Niestety cena tychże była dla mnie zbyt wysoka, były też tańsze, ale ich jakość wołała o pomstę. No zamiast dachu kilka brzozowych gałązek próbujących nieudolnie przykryć nieoheblowaną deskę, która wyzierała spod spodu jakimiś zielonymi plamami! Zezłościłam się i powiedziałam sobie: "a właśnie że zrobię sama!".
Przez następne dni intensywnie myślałam nad tym, jak to zrobić nie mając specjalnych narzędzi ani materiałów i wymyśliłam taki sposób do którego potrzebne były tylko:
z narzędzi:
- sekator
- scyzoryk 
- młotek
a z materiałów:
- lipowe gałązki
- brzozowe witki
- małe gwozdki
- sznurek
- deska na spód

I w jedno popołudnie wyszło z tego coś takiego:


Trochę rozczochrany ale taki właśnie mi się podoba :)

Na początek przeleciałam się po okolicznych lipach i wycięłam sobie kilkanaście patyków o grubości takiej jakiej dał radę mój sekator. Potem wybrałam sobie z kotłowni dechę, co miała być do spalenia. Decha miała stanowić podstawę karmnika.


Pocięłam lipowe gałęzie na takie kawałki żeby zmieściły się na desce i zaczęłam je przybijać w ten sposób:



By gałęzie ładnie się dopasowały do siebe ścinałam koncówki w ten sposób:



Tak to wyglądało z góry:


Z przodu przybijałam takie krótkie kawałki - tu będzie wejście do karmnika:


Po paru piętrach wyglądało to tak:


Jedną gałąź przybiłam dłuższą - na niej będą mogły przysiadać ptaki i na niej też planuję powiesić słoninkę dla sikorek:


Gwozdki wbijałam po dwa, najlepiej jest robić to pod kątem, takie połączenie jest mocniejsze:

 
Gdy skończyłam "piętro" przybiłam jeden porządny, grubszy konar nad "wejściem" by wzmocnić konstrukcję: 
  
A potem podciągnęłam jedną ścianę wyżej i zrobiłam szkielet dachu:
 

Gdy to już było gotowe to przeleciałam się z kolei po okolicznych brzozach i nacięłam sobie sporo tych cienkich końcowek gałązek. Powiązałam je w małe kępki mocną nicią:


Następnie mocnym sznurkiem zaczęłam przywiązywać kępki do środkowej "belki" dachu:



Gdy przywiązałam wszystkie kępki do środkowej belki, przeszłam do belki "szczytowej":


Myślałam o tym by przewiązać jeszcze brzozowe witki do  dwóch dolnych belek i przyciąć wszystko schludnie i równo ale taka nieuczesana miotla moim zdaniem lepiej wygląda (a poza tym bolały mnie już paluchy od przeplatania tych sznurnków).
Cały karmnik został zmontowany ze swieżych gałęzi, więc świadoma tego, że wkrótce mogą zacząć się zesychać a co za tym idzie, tracić na objetości postanowiłam na koniec wzmocnić konstrukcję sznurkiem tak jak na zdjęciu poniżej:


Chciałam przesznurować to bardziej ozdobnie i dla pewności w kilku miejscach ale robiłam to już po przybiciu karmnika do palika na dziecięciostopniowym mrozie i dużym wietrze więc ręce od razu mi zgrabiały z zimna i postanowiłam że zrobię to później, jak się trochę ociepli :) Może nawet zamiast sznurka użyję drutu który potem zamaskuję sznurkiem.
Karmnik jest więc już zamontowany w zacisznym i bardzo wygodnym do obserwacji miejscu, kilka metrów od okien salonu i sypialni. Teraz pozostało tylko wsypać do środka jedzenie, powiesić słoninę i dybać na ptaki z aparatem w ręku. Jak coś ustrzelę to pokażę, na razie jeszcze kilka ujęć samego karmnika (trochę zdjęcia ciemne, no ale cóż - zima):



 



Od mojego męża stolarza karmnik uzyskał ocenę: "może być".
 
Skala ocen mojego męża:

1. No no... - znaczy że coś mi się nadzwyczaj udało
2. Może być - jest dobrze a czasem bardzo dobrze
3. Takie sobie - czyli kiepskie
4. Nic nie mówi tylko marszczy nos i kiwa głową na boki - złe
5. Weź to schowaj lepiej - czyli totalne dno  :D

8 komentarzy:

  1. Uśmiejesz się ale jak zobaczyłam efekt końcowy to powiedziałam sobie w myślach "no no..." :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny karmnik :)
    www.faunaflora.com.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki! :) i jeszcze się trzyma :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) to jest to! Dzis zrobimy z synkiem podobny

    OdpowiedzUsuń
  5. Karmik może być malowany farbami lecz nie wszystkimi.. jak z drewna choć nie trzeba malować bo drewno ma już swą barwę.

    domek lęgowy surowe deski nie heblowane nie malowane, używamy gwoździ lub śrub do drewna .

    OdpowiedzUsuń