piątek, 27 listopada 2015

Drewniane podkładki pod kubki

Właściwie to nie potrzebuję podkładek pod kubki bo nie mam stołów z ładnymi blatami, jednak kiedyś będę miała więc sobie je zrobiłam. Ale po co te wymówki - po prostu chciałam sobie zrobić drewniane podkładki. Takie "au naturel", ze skośnie pociętego razem z korą kawałka drzewa. Niczym nie pomalowane, z widocznymi słojami.
O własnie takie:

  



Zrobiłam ich sobie aż siedem:





Najbardziej podoba mi się kora - jest polakierowana półmatowym lakierem i wygląda teraz trochę jak skała:

 
Korą tą musiałam się nieco zająć - wiedziałam, że po wyschnięciu popęka i będzie odpadać więc świeżo "pokrojone" plastry położyłam na kaloryferze na kilka dni by podpędzić wysychanie. Wtedy właśnie kora zaczęła odstawać od drewna - przy lekkim przyciśnięciu palcami zdołałam oderwać ją prawie w całości. Dokleiłam ją następnie z powrotem zwykłym Wikolem:


Związałam to potem wszystko nicią by klej dobrze chwycił. Dosyć fajnie to wyglądało:


Do zabezpieczenia powierzchni wybrałam lakier wodny. Myślałam nad woskiem ale podobno zmienia kolor pod wpływem gorąca, olej lniany natomiast zbyt mocno przyciemnia drewno jak dla mnie. Zobaczę więc jak lakier zachowa się w zetknięciu z gorącym kubkiem. Na taki test podkładki poczekają jednak długo - na razie nie będę ich używać tylko po prostu cieszyć się że je mam!

 

wtorek, 24 listopada 2015

Tuning wózka dla lalek

Dwa lata! Dwa lata czekał ten wózek na moją małą ciufcię. Rok temu spróbowałam dać jej go do zabawy ale tylko wywinęła orła - jeszcze był za duży, tzn. ona była za mała. Teraz nareszcie do niego dorosła. Przez te dwa lata stania gdzieś w kącie w zakurzonym pokoju dosyć mocno się zabrudził, po za tym nie podobała mi się jego "tapicerka" więc postanowiłam go trochę zmienić.
Taki był stan wyjściowy:

Początkowo planowałam wielki rozmach: aplikacje, koronki, koraliki, falbanki a może kokardy? I jeszcze hafty, dużo haftów... Potem powiedziałam sobie: hola, hola, jeszcze chwila a ciufcia nie pobawi się wózkiem do swoich osiemnastych urodzin :)
Postawiłam więc na prostotę - uroku miał dodawać odpowiedni dobór kolorów. 
Zmieniłam falbaniastą, różowo-sercową "tapicerkę" wózka na zwykłą, gładką żółtą:


Wózek jest tak skonstruowany, że do tego musiałam go całkowicie rozmontować:

 
To się akurat dobrze składało bo mogłam go dokładnie wyczyścić i pomalować (to tak żeby trochę jednak ożywić tę prostotę):


 Malunek też jest prosty - maczałam w farbie mały wałek do malowania ścian i dociskałam go na sztorc do powierzchni.
Na tym oczywiście nie poprzestałam. Uszyłam też małą kołderkę i małą podusię:



A do tego trzeba było oczywiście uszyć małe poszewki, zapinane na malutkie, liliowe guziczki. Poszewki zostały uszyte z materiału w drobną, żółtą krateczkę - pasującego odcieniem do materiału użytego do uszycia dna wózka.
 


Oczywiście potrzebny był jeszcze mały kocyk wydziergany na szydełku:
 

W którym dobór kolorów podoba mi się szczególnie:


 Wózek prezentuje się teraz tak:


A z ładunkiem tak:


Chociaż okazało się, że Lila jednak woli wozić misie a nie lalki:



W każdym razie zabawa na całego:












Jakość zdjęć przeokropna ale co można zwojować kompaktem w domu, przy ponurym, zimowym świetle...

czwartek, 19 listopada 2015

Worki na pieczywo

Od dłuższego czasu przymierzałam się do uszycia sobie lnianych worków do przechowywania chleba.  Słyszałam że to zdrowsze niż wykorzystywanie do tego celu torebek foliowych potocznie zwanych reklamówkami. 
Zmobilizowałam się gdy trafiłam na ten wpis - dowiedziałam się, że len ma mieć nawet antybakteryjne i antyalergiczne właściwości, no i worki uszyte z tego materiału spowalniają oczywiście proces wysychania pieczywa i chronią go przed pleśnią.
W linku podanym wyżej autor przeprowadza nawet pewien test - porównuje trwałość dwóch takich samych chlebów, z których jeden jest przechowywany w reklamówce a drugi w worku lnianym. Pierwszy chleb wytrzymał 5 dni zanim spleśniał, za to drugi - prawie dwa razy dłużej, czyli 9 dni! Ponadto chleb trzymany w lnianym worku przez 7 dni - czyli przez cały tydzień - smakował jak świeży.
Powiedziałam na to WOW! - i wzięłam się do roboty. Wynalazłam w mojej szafie z materiałami dwa kawałki lnu - jeden gruby i szary kawał surówki, który był kiedyś bieżnikiem na stół (znalazłam go u teściowej na strychu - na pewno ma swoje lata) i drugi cieńszy, wybielony. Ten z kolei był nigdy nie używanym ręcznikiem i może mieć nawet z 50 lat (stwierdziłam to po konsultacji z moją mamą, która mi go dała kiedyś tam, a sama dostała od jakiejś bardzo starej ciotki).
Tak się fajnie więc złożyło, że uszyłam sobie dwa worki - szary do przechowywania chleba razowego, natomiast w białym będę trzymać właśnie pieczywo białe, czyli też bułki, chałki itp. Bez zaglądania do środka wiem co w czym jest :)
Szary ozdobiłam równie starą koronką także znalezioną na strychu, wygląda tak:


A biały tak:


Jak widać worki mają przemyślny system zamykania :)
Są to dwie drewniane kulki nanizane na dwie nici bawełniane - przy zamykaniu ciągnie się jedną kulkę, drugą dociskając do worka, tak sobie to wymyśliłam :)


Tak się akurat złożyło, że te dwie nici bawełniane ledwo wcisnęłam w te kulki, dlatego tak dobrze "działają".


No i na końcu nie mogę pominąć kwestii estetycznej - o wiele przyjemniej jest zajrzeć do chlebnika, w którym znajdują się piękne, lniane worki niż wyciągać chleb z plątaniny brzydkich, porwanych reklamówek.


poniedziałek, 16 listopada 2015

Patchworkowa kosmetyczka + opis wykonania

Zauroczona dżinsowymi projektami Moschino na ten sezon jesienno-zimowy i przynaglona faktem, że jeszcze nigdy nie próbowałam patchworku, postanowiłam uszyć sobie tą metodą  torebkę. Pomyślałam jednak, że zanim zabiorę się za duży format, warto swoich sił spróbować na czymś mniejszym. Na początek powstała więc kosmetyczka.
Wybrałam dwa rodzaje dżinsu - w normalnym granatowym kolorze i rozjaśniony wybielaczem. Postanowiłam ułożyć z nich szachownicę. Do tego dodałam szary suwak o długości 20 cm i srebrnoszarą podszewkę.
Kosmetyczka moja wygląda tak: 


I tak z drugiej strony:

  


Ma wymiary 20 x 12 cm i mieszczą się tam wszystkie moje podstawowe, codzienne kosmetyki (kolorowe). Jest zrobiona tak by postawiona stała sztywno i nie przewracała się - wtedy mogę spokojnie w niej grzebać w i nic mi ze środka nie ucieka:)
Zanim zabrałam się do szycia, rozrysowałam sobie wzór kwadratów na kartce A4:


Kwadraty mają wielkość 4x4 cm, boczne prostokąty 4x2cm (te prostokąty zeszyte razem po bokach też dadzą kwadraty :). Dookoła zostało się po ok 0,5 cm na szwy.
Kartkę tę zeszyłam potem zszywkami i sprawdziłam jak będą się mieścić w niej moje kosmetyki:


Gdy okazało się, że wszystko pasuje przystąpiłam do wycinania kwadratów. Potrzeba mi było 28 kwadratów (14 jasnych i 14 ciemnych) i 12 prostokątów (6 jasnych i 6 ciemnych).
By każdy kwadrat był identyczny w rozmiarze (co jest bardzo ważne w patchworku), zrobiłam sobie do wycinania ich szablony z kartonu:


Dokładnie - z rogów kartonowej kartki. To dało mi pewność, że kąty będą idealnie równe.
Gdy już miałam wszystko wycięte, przystąpiłam do zszywania kwadratów - najpierw, jak widać poniżej dwa kwadraty razem prawą stroną do prawej:

 
 Następne kwadraty doszywałam w jednej linii - na zmianę jeden ciemny i jeden jasny:


Aż zeszyłam wszystkie siedem:
 

I tak należy zeszyć 4 rzędy kwadratów (i dwa rzędy prostokątów), potem trzeba zaprasować szwy - wszystkie na jedną stronę:


Tylko że tu jest haczyk - w jednym rzędzie szwy zaprasować trzeba na jedną stronę, w rzędzie przylegającym - na drugą stronę. Wtedy po zszyciu rzędów razem wszystko się ładnie układa, o tak:

 
Natomiast szwy powstałe po zszyciu rzędów trzeba rozprasować na boki:
 


I wszystko zszyte razem wygląda na lewej stronie tak:


Co daje wspaniale wyglądającą szachownicę na prawej stronie:


Teraz, jak już jest kawał materiału, można przystąpić do szycia torebki. Na początek należy wszyć suwak, układając materiał, podszewkę (prawymi stronami do siebie) i suwak tak:
 

Tu mała adnotacja odnośnie podszewki - jest dokładnie wielkości kartki A4 (plus zapas na szwy z każdej strony).
Potem trzeba wywinąć wszystko na prawą stronę i przyprasować:


Po czym przyszyć (najlepiej ręcznie) podszewkę do szwu wewnątrz (zapobiegnie to niezmiernie denerwującemu wcinaniu się podszewki w suwak podczas jego rozpinania)


 Drugą stronę suwaka obszyć w następujący sposób, ułożyć całość tak:


Potem złożyć podszewkę tak:


A materiał wierzchni tak:


I szyć tak jak pokazano powyżej po szpilkach.
Po przeszyciu powinno to wyglądać tak:


Trzeba teraz przewinąć to na chwilę na prawą stronę by przyszyć podszewkę do szwu pod spodem (tak jak poprzednio):


Potem wrócic na lewą stronę i zeszyć wszystkie boczne szwy oprócz jednego bocznego szwu podszewki (ten potrzebny jest do przewinięcia torebki na prawą stronę):


Potem trzeba zagiąć rożek o tak:


I przeszyć go tak (dokładnie po szwie - od rogu jednego kwadratu do rogu drugiego):


A końcówkę odciąć. Może lepiej będzie widać jak ułożyć materiał do tego przeszycia w przypadku podszewki - bo ją też trzeba tak samo przeszyć:


Potem wystarczy już tylko przewinąć torebkę przez ten jeden niezszyty bok podszewki i zaszyć ręcznie tę dziurę:


I teraz, nareszcie, kosmetyczka gotowa!

 



No to protyp się udał, niedługo więc machnę sobie w tym stylu torebkę :)