O taką:
Można nawet uszyć sobie dwie, w końcu parka się lepiej chowa:
Albo nawet i trzy:
Ko ko ko :)
Tak sobie ostatnio pomyślałam, że mało mam w domu świątecznych ozdób - i wielkanocnych i bożonarodzeniowych też - i postanowiłam, że od tej pory zawsze przed każdymi tymi świętami zrobię chociaż jedną świateczną dekorację. Na te święta umyśliłam sobie zrobić wielkanocny koszyk na szydełku. Czasochłonna sprawa więc gdy zostałam uświadomiona że święta w tym roku są na początku kwietnia - czego nie brałam pod uwagę - musiałam wymyślić coś szybkiego. Kurki powstały podczas dwóch drzemek mojej młoszej latorośli więc jeśli chcecie je zrobić to też jeszcze zdążycie.
No to teraz do rzeczy, tutaj macie wzór:
Trzeba go sobie po prostu wydrukować a potem powiększyć (albo zmniejszyć) do pożądanego rozmiaru. Jeśli chcecie by kurki miały rozmiary takie jak moje to na rysunku zaznaczona jest pozioma linia - na wydrukowanym rysunku powinna ona mieć równo 14 cm.
Najlepiej najpierw odrysować sobie wykrój skrzydełek i je wyciąć a potem wyciąć wykrój kury i wyciąć w niej dziurę na skrzydło - to potem ułatwi przyszywanie skrzydełek we właściwe miejsce.
Najlepiej złożyć materiał na pół (prawą stroną do środka) albo po prostu pamiętać o tym że wykroje powinny być swoim lustrzanym odbiciem:
Następnie należy wyciąć kurę z materiału zostawiająć jakiś centymetr-półtora zapasu na szwy. Skrzydełka wycinamy bez zostawiania zapasu:
Jeśli, tak jak ja, robicie trzy kurki, to jak z każdego koloru wytniecie zestaw (kurka + małe i duże skrzydełka) to będzie akurat. Wtedy każda kurka będzie miała inną kombinację kolorów.
Gdy już mamy wszystko wycięte, to przed rozpoczęciem szycia należy kurkom wyhaftować oczy, ja w tym miejscu (potrójną nitką brązowej muliny) postawiłam zwyczajny krzyżyk:
Potem następuje bardzo przyjemna część - kolorystyczne dopasowywanie wszystkich części do siebie:
Gdy się już zdecydujemy na najlepsze ustawienie to przykładamy naszą papierową formę kurki, zaznaczamy miejsce gdzie ma znajdować się skrzydełko, przypinamy je szpilką i naszywamy. Można to zrobić maszynowo, zygzakiem - będzie szybciej ale ja to zrobiłam moim ulubionym ściegiem dzierganym (jasnobeżowa mulina - dwie nitki). Moim zdaniem tak jest ładniej. I porządniej :)
Oczka wyszyte, skrzydełka naszyte - czas na grzebień. Można go zrobić z tasiemki, ja zrobiłam z lamówki złożonej na pół.
Odcięłam tej lamówki 5 cm, złożyłam ją na pół lewą stroną do środka i ułożyłam na wykroju kury dokładnie w ten sposób:
Tak by oko kurki znalazło się dokładnie pośrodku lamówki:
Trzeba to teraz przeszyć (najlepiej drobnym ściegiem) zostawiając na brzuchu kury jakieś 5 cm na przewinięcie jej na drugą stronę (kawałki kurki oczywiście prawymi stronami do siebie), obciąć zapasy szwów na 2-3 milimetry (nieprzeszyty dół na jakieś pół centymetra):
Potem przewinąć kurkę na drugą stronę, wypychając dziób i czubek ogona czymś szpiczastym (nie za ostre końcówki nożyczek albo niezbyt mocno zatemperowany ołówek) i wypchać. Ja wypchałam zwyczajną, porwaną na bardzo drobne strzępy watoliną do ocieplania ubrań. Kurkę trzeba wypchać bardzo dokładnie, uważając by trzymała formę i by nie porobiły się niezgrabne gule. Uważać trzeba na dziób i czubek ogona - tam w pierwszej kolejności trzeba dokładnie nałożyć wypełnienia.
Teraz (albo wcześniej) trzeba sobie naszykować kijki i podstawki (te drugie niekoniecznie, można kurę na kiju wetknąć np. do doniczki z rzeżuchą). Ja kijki wycięłam z leszczynowego krzaka a postawki udydoliłam piłą z kawałka brzozowego klocka wyciągniętego z (a jakże!) kotłowni. W tych klockach wywierciłam wiertarką dziury i wetknęłam tam moje patyki na styk - bez kleju.
Następnie wwierciłam się patykiem w kurzy brzuch i zaszyłam brzegi materiału:
Przyznam że zeszywanie tego fragmentu było najtrudniejszym momentem w szyciu kur, bardzo się starałam by zrobić to równo i nie zepsuć ładnej linii brzucha ale niestety nie do końca mi się to udało. Zamaskowałam to więc zawiązując na patyku, tuż pod kurzym brzuchem złotą wstążkę, która została się po bożonarodzeniowych prezentach (chomikuję wszystkie takie drobiazgi, zawsze się w końcu przydadzą :).
Bedę miała teraz na wielkanocnym stole małe stadko, myślę że w przyszłym roku dorobię im do towarzystwa koguta - ale jego zrobię megakolorowego, z cekinami, wyszyciami, koralikami itd.
No i oczywiście zrobię ten szydełkowy koszyk.
Wesołych Świąt!
Zgrabniutkie kurki :-)
OdpowiedzUsuńUrocze i śliczne :-) Chyba też się skuszę na podobne.
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuń