Gdy wprowadzaliśmy się do obecnego domu mieliśmy niewiele mebli i jedyne dwa obrazy na ścianę. Nasze trzy pokoje z kuchnią nawet po powieszeniu firanek i zasłonek były puste i sprawiały wrażenie zimnych. Najbardziej chłodem wiało z dużych przestrzeni pustych ścian. Postanowiłam szybko to zmienić i zapełnić te przestrzenie moją radosną twórczością :). Myślę, że najlepiej w ocieplaniu mieszkania sprawdzają się rodzinne zdjęcia i od tego zaczęłam. Na pierwszy ogień poszła ściana w sypialni. Musiałam trochę pokombinować, ponieważ dom wynajmujemy i nie chciałam naszym gospodarzom za bardzo dziurawić ścian. Wymyśliłam takie rozwiązanie, dzięki któremu mogę powiesić dużo zdjęć a w ścianie tkwią tylko dwa haki.
Na początku dorwałam kilka wspaniale nadgryzionych zębem czasu, sczerniałych i sękatych dech z rozebranej dawno temu czyjejś stodoły. Połączyłam je ze sobą sznurkiem, tzw. szpagatem (nie mogłam dostać tak grubego sznura jakbym chciała więc złożyłam ten szpagat kilka razy wzdłuż i splotłam w warkocz) i wyszło coś takiego:
Każda decha jest podtrzymywana supłem zawiązanym pod nią. Zależało mi na tym, by wszystkie wisiały idealnie równolegle do siebie więc wiązałam je na ścianie, podtrzymując ramieniem (a swoje ważą), balansując na małym taboreciku i wielokrotnie zawiązując i rozwiązując supły. Napociłam się przy tym niepomiernie ale z efektu jestem bardzo zadowolona. Przy takim rozwiązaniu moge wieszać tu nie tylko zdjęcia ale i pamiątki z podróży i różne inne sentymentalne gadżety. Na potrzeby sesji zdjęciowej ;) by lepiej wyeksponować deski część została zdjęta. Jakość zdjęcia pozostawia niestety wiele do życzenia ale jest to najciemniejszy kąt pokoju a dni teraz takie pochmurne... Jak tylko wyjrzy słonko to zrobię lepsze zdjęcie i szybko podmienię...
To jest super i zawsze mi się to podobało.
OdpowiedzUsuń